Posts Tagged ‘boczek’

Grochówka z kiszoną kapustą

czwartek, 25 stycznia, 2018

Gdy zobaczyłam ten przepis w książce Regionalna kuchnia polska Kujawy od razu przypomniała mi się słoweńska jota, czyli kapuśniak z fasolą. Przypomniał mi się jej wspaniały smak, połączenie strączków z kiszoną kapustą to dla mnie coś pysznego. Zakupiłam wszystkie składniki do kujawskiej grochówki z kiszoną kapustą. Przystąpiłam do przygotowywania zupy, a tutaj niespodzianka. Dopiero tuż przed gotowaniem doczytałam, że kapustę do zupy dodaje się już na talerzach, surową, bez wcześniejszego gotowania. Wprawiło mnie to w niezłą konsternację, bo wydawało mi się to nie do pomyślenia, ale postanowiłam spróbować i muszę powiedzieć, że kiszoną kapusta dodana już na talerzu dodała grochówce charakteru, naprawdę polecam Wam spróbować 🙂 Tak przygotowana grochówka jest nie tylko sycąca, ale także nieźle rozgrzewa, dlatego dodaję ją do akcji wspólnego gotowania pt. “rozgrzewające zupy”.

Zobaczcie jaką zupę przygotowała Mirabelka.

 

(więcej…)

Grochówka z boczkiem i chrzanem na zakończenie akcji Kuchnia skandynawska 2017

środa, 29 listopada, 2017

Dzisiaj zaprezentuję Wam ostatni przepis, jaki przygotowałam w ramach akcji Kuchnia skandynawska 2017. Jestem z siebie niezmiernie dumna, bo będzie to już dziesiąty przepis jaki dodaję do akcji. Oczywiście najwięcej jest zup, ale dla mnie jest to posiłek idealny, bo taką zupę mogę sobie podgrzać w każdym momencie i zjeść wtedy kiedy mam chwilkę. A ta grochówka należy do w miarę prostych do zrobienia. Nie trzeba do niej namaczać grochu, używamy bowiem tego w połówkach. Dzięki dodatkowi tymianku, octu jabłkowego i chrzanu cechuje ją naprawdę niepowtarzalny smak. Moim zdaniem zyskuje na lekkości, chociaż boczek nie należy na pewno do lekkostrawnych dodatków. Można ją zrobić także w wersji wegetariańskiej bez jego dodatku.

 

(więcej…)

Kalarepki faszerowane po augustowsku

czwartek, 22 czerwca, 2017

Jak ja uwielbiam czerwiec! Za truskawki, czereśnie, bób i… oczywiście kalarepkę! Lubiłam ją już we wczesnym dzieciństwie. Miała zawsze swoje obowiązkowe miejsce w warzywniaku taty. Chrupiąca, orzeźwiająca i słodka. Po prostu pychotka. Mój taka uznawał ją tylko na surowo, a moja mama próbując urozmaicić nasze obiadki, zrobiła je kiedyś faszerowane. Do tej pory pamiętam ich cudowny smak. Podobne zrobiłam już w początkach istnienia bloga. Teraz pokusiłam się o zrealizowanie innego przepisu z kuchni regionalnej Podlasia.

Zabrałam się do robienia kalarepek w najlepsze. A tu się okazało, że nie mam specjalnej łyżki do wydrążania… Jakoś poradziłam sobie z łyżeczką, ale przy twardym miąższu kalarepy wymagało to trochę krzepy 😉 Wy sprawdźcie lepiej najpierw koniecznie, czy macie jakiś przyrząd do wydrążania, tak Wam radzę 😉

 

 

(więcej…)

Ciecierzyca w pomidorach à la fasolka po bretońsku

środa, 22 lutego, 2017

W ubiegłym tygodniu obudziłam się jednej nocy o 2:30. Najpierw myślałam, że pewnie młody wydał jakiś dźwięk (od listopada śpi sam w swoim pokoju). Ale nie, czekam chwilę, prawie już śpię, a tu znów “pyk, pyk, pyk”. No tak – myślę – pewnie młody rusza się przez sen i stuka zabawką w szczebelki łóżeczka. Wstaję, idę do pokoiku dziecięcego – rzeczywiście Bobek tak jakby się wybudzał. Karmię go, zapominam na chwilę o tym dźwięku, a tu raptem znowu “pyk, pyk, pyk”. Hmmm…co to może być? Słyszę te dźwięki jakby z łazienki. Myślę sobie – dobra – córka sąsiadów pewnie coś majstruje… Odkładam dziecię do łóżka, idę do kuchni napić się wody i znów “pyk, pyk, pyk”. Kurczaczek, co to może być? Dźwięk dobiega z garnka postawionego na kuchence! Normalnie jakiś owad urzęduje w garnku. Boję się zajrzeć do garnka, bo od razu widzę oczami wyobraźni wielkiego pająka. A pająków, nawet tych tyci tyci, boję się najbardziej. Przypominam sobie jednak po chwili, że wieczorem w owym garnku namoczyłam ciecierzycę. Odkrywam pokrywkę i słyszę “pyk, pyk, pyk”. Bingo! Ciecierzyca do mnie gada. Co teraz z nią zrobić, abym mogła spać do rana? Po chwili namysłu wstawiłam garnek do piekarnika. Nadmienię, że mój małżonek nawet na chwilę się nie obudził. Nie ma to jak płytki sen młodej matki 😉

Gadająca ciecierzyca pomimo, że obudziła mnie w środku nocy, to sprawiła, że miałam dobry humor cały dzień. A danie z jej udziałem, jakie tego dnia powstało, to moje ostatnie wielkie odkrycie. Musicie spróbować! Pierwotnie miałam zrobić ciecierzycę w pomidorach ściśle według tego przepisu z bloga Tysia gotuje, ale pomyślałam, że mój małżonek powie później: “Fajne, ale brakuje tutaj boczku…”, więc postanowiłam go dodać i nieco zmodyfikowałam przepis. Nie dodałam boczku zastraszającej ilości, bo około 200 g, ale dla męża było to już tzw. “pełnowartościowe” danie. I muszę powiedzieć, że będę wracać do tego przepisu częściej. To taka nieco lżejsza fasolka po bretońsku, a właściwie ciecierzyca po bretońsku 😉 A przepis powstał w ramach cyklu trzy po trzy grupy wspólnego gotowania, gdzie tym razem mieliśmy wyczarować coś z użyciem ciecierzycy, pomidorów i natki pietruszki. Wyzwanie podjęła też Emilia z bloga Turcja od kuchni przygotowując mięsną potrawkę z ciecierzycy / etli nohut, zajrzyjcie koniecznie.

 

 

CIECIERZYCA W POMIDORACH Z BOCZKIEM À LA FASOLKA PO BRETOŃSKU

Składniki na 6 porcji:

400 g suchej ciecierzycy

1 duża cebula

200 g boczku wędzonego parzonego

2 ząbki czosnku

1 czerwona papryka

500 g przecieru pomidorowego

pomidory krojone w puszce

pęczek natki pietruszki

2 łyżeczki majeranku

1/2 łyżeczki kurkumy

1/2 łyżeczki papryki słodkiej

1/2 łyżeczki papryki ostrej

1/4 łyżeczki pieprzu mielonego

sól (u mnie około 2 łyżeczek)

2 łyżki oleju rzepakowego

 

  1. Wieczorem dnia poprzedzającego przygotowanie potrawy zalać ciecierzycę letnią wodą i zostawić na całą noc. Ciecierzyca wypije bardzo dużo wody, więc najlepiej jest to zrobić w proporcjach 1/3 ciecierzycy, 2/3 objętości wody. I pamiętajcie, że ciecierzyca potrafi gadać, szczególnie rozmowna jest w środku nocy 😉
  2. Następnego dnia odcedzić ciecierzycę, zalać nową wodą (ok. 2 cm ponad ciecierzycą) i gotować przez około 1 godzinę na małym ogniu.
  3. Cebulę i boczek pokroić w kostkę. Podsmażyć na oleju. Dodać do ciecierzycy.
  4. Dodać pokrojoną w kostkę paprykę, wszystkie przyprawy, przecier pomidorowy i gotować ok. 15 minut.
  5. Następnie dodać pomidory krojone z puszki (w sezonie mogą to być dwa pokrojone świeże pomidory bez skórki) oraz posiekaną natkę pietruszki. Gotować jeszcze 5 minut.
  6. Podawać z pieczywem.

 

Przepis dodaję do akcji:


Nasiona roślin strączkowych na talerzu

 

Boczek z grilla marynowany w miodzie i ketchupie

poniedziałek, 2 maja, 2016

Kochani!

Wczoraj było Święto Grilla, zatem tradycyjnie odpaliliśmy naszego grilla i zaprosiliśmy znajomych mopsiarzy 🙂 Jak zwykle przygotowałam także kilka zupełnie nowych dań. Tym razem był to grillowany boczek, coleslaw z młodej kapusty oraz tarta z rabarbarem i migdałami. Na pierwszy ogień poszedł boczek i muszę Wam powiedzieć, że jest naprawdę pyszny. Początkowo miały to być takie cieniutkie plasterki nawijane na patyczki do szaszłyków. Jednak Pani w jednym z marketów poleciła nam wziąć grubsze plastry. Zaufaliśmy jej i naprawdę później nie żałowaliśmy.

 

2016-05-02_boczekmarynowanyzgrilla

 

 

BOCZEK Z GRILLA MARYNOWANY W MIODZIE I KETCHUPIE

 

Składniki:

8 grubych plastrów wędzonego parzonego boczku (po ok. 6 mm)

marynata:

2 łyżki płynnego miodu

2 łyżki pikantnego ketchupu

1 łyżka octu z czerwonego wina

1 łyżeczka majeranku

1/2 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu

1/3 łyżeczki ostrej papryki

1/2 łyżeczki słodkiej papryki

 

  1. Składniki marynaty wymieszać. Nie potrzeba dodawać soli, albowiem boczek jest wystarczająco słony. Marynatą posmarować plastry boczku i odstawić pod przykryciem na kilka godzin albo najlepiej całą noc do lodówki.
  2. Grillować na średnio rozgrzanym grillu po ok 15 minut z każdej strony. Boczek powinien być chrupiący i mieć lekko czarny kolor od skarmelizowanego miodu.
  3. Podawać najlepiej z sałatką coleslaw.

 

2016-05-02_mopsy

 

A tak szalały wczoraj nasze mopsy, które nie widziały się całe cztery miesiące. Gościliśmy bowiem Milę i Łobuza oraz ekipę Makagigi.pl 🙂 Zdjęcie jest właśnie autorstwa Zuzi.

P.S. Żaden z mopsów nie jadł boczku 😉