Posts Tagged ‘Łódź’

Zupa wiśniowa z ziemniakami

czwartek, 16 lipca, 2015

Akcja Mirabelki W wiśniowym sadzie trwa w najlepsze. Wiśni na rynkach coraz więcej. Bardzo żałuję, że nie mam dostępu do takich prosto z drzewa. Ale trudno. Dorwałam ostatnio piękne wiśnie zerwane wraz z szypułkami. Nie mam w Warszawie drylownicy do nich, więc od razu wiedziałam, że nie zrobię z nich ciasta. Niedawno pożyczyłam od rozkochanej w mojej rodzinnej Łodzi Qualietty książkę Fifka i żulik, czyli domowa kuchnia łódzka Anny Wojciechowskiej i tam natrafiłam na ciekawie zapowiadającą się zupkę. A muszę Wam powiedzieć, że zupa owocowa na ciepło to moja zmora z dzieciństwa. Moja mama nigdy takiej nie robiła, ale pamiętam taką ze stołówki szkolnej ze zważoną śmietaną i pływającym na wierzchu porem… Generalnie nie lubiłam nigdy zup na słodko i por bardzo mi tu nie pasował, szczególnie, że ta stołówkowa wiśniowa wyglądała paskudnie. Postanowiłam się zmierzyć jednak z moimi uprzedzeniami i ugotować w końcu wiśniową. Ta jest nietypowa, jak dla mnie, bo z ziemniakami okraszonymi skwarkami. Ale uwierzcie mi całość komponuje się o dziwo rewelacyjnie. Ta zupka jest przy tym bardzo pożywna. Pewnie jadł ją w takiej postaci niejeden łódzki robotnik fabryczny wiele lat temu. Czy teraz ona pojawia się na łódzkich stołach? Pojawia, ale w lżejszej postaci. Mój małżonek ze smakiem wspomina wiśniową z kluseczkami – taką na pewno też zrobię 🙂

Wiśniowe potrawy znajdziecie dzisiaj także u: Panny Malwinny, Mirabelki oraz Gin.

 

2015-07-16_wisniowa

 

ZUPA WIŚNIOWA Z ZIEMNIAKAMI ZE SKWARKAMI

 

Składniki na 2 porcje:

350 g wiśni

1 łyżka cukru

szczypta soli

1 czubata łyżka mąki pszennej

0,5 kg ziemniaków

5 dag słoniny

koperek

+ ewentualnie po łyżce śmietany na porcję

 

1. Wstawić obrane ziemniaki. Słoninę pokroić w drobną kostkę i wytopić na patelni.

2. Wiśnie umyć, oczyścić z szypułek, nie drylować. Zalać w garnku wodą tak, aby zakrywała je całe. Dodać sól i cukier. Gotować na wolnym ogniu około 10 minut.

3. Mąkę wymieszać w małym garnuszku (kubku) z małą ilością wody (ok. 1/4 szklanki) robiąc tzw. zaklepkę i połączyć z zupą. Gotować jeszcze kilka minut. Można dodać więcej cukru – zgodnie z preferencjami.

4. Ziemniaki odcedzić, odparować. Dodać do nich skwarki z tłuszczem i razem ugnieść.

5. Na talerze nałożyć porcje ziemniaków, nalać zupę. Ziemniaki posypać odrobiną koperku. Można też dodać nieco śmietany.

 

 

Przekąski z gąski w Zaraz Wracam

sobota, 16 listopada, 2013

Kochani!

Ostatnio zostałam zaproszona przez współwłaściciela bistro Zaraz Wracam w Łodzi przy Piotrkowskiej 101 na degustację nowego jesienno-zimowego menu przekąskowego z gęsiną w roli głównej.

 

Przekąski z gąski!

 

Nie wahałam się ani chwili. Uwielbiam ten lokal. Wiele osób mówi, że podają tam najlepsze tarty w Łodzi. I nie trudno się z tym nie zgodzić. A na sukces ich tart składa się kilka rzeczy: prawdziwe przygotowane z pieczołowitością kruche ciasto, niebanalne farsze oraz dodatek do każdej tarty sałaty z przepysznym dressingiem miodowo-musztardowym z ziarnami słonecznika. Mniam! Jadłam ich już tam wiele: m.in. ze szpinakiem, kozim serem i grillowaną papryką czy z bakłażanem i tapenadą). Na uwagę zasługują również będące w stałym menu sałatki. Ja zakochałam się w tej z ciecierzycą, kozim serem, konfiturą z czerwonej cebuli i suszonymi pomidorami. Nawet próbowałam ją odtworzyć w domu, co pokazywałam już na blogu. W ofercie bistro jest też wiele ciast i deserów. Moim ulubionym jest ciasto guinessowe z kremem, które również przygotowywałam u siebie. Podoba mi się to, że szef kuchni przygotowuje dania z sezonowych, świeżych produktów. Zatem menu jest różnorodne i podlega ciągłym zmianom. Jest wypisane na tablicy, co naprawdę dodaje uroku temu miejscu. Czuję się tutaj jak w domu, jest ciepła i miła atmosfera, którą budują wszyscy pracownicy bistro. We wrześniu przyprowadziłam tutaj moją koleżankę blogerkę z Warszawy Qualiettę ze Skarbnicy Smaków. Był zimny, pochmurny i deszczowy dzień. Zamówiłyśmy tartę i herbatkę i od razu zrobiło nam się dużo lepiej! Jak do tej pory nie próbowałam tam tylko jeszcze zupy i zamierzam to uczynić już niedługo, podczas Mikołajkowego Spotkania Łódzkich Mopsiarzy. Bo co ważne, do Zaraz Wracam można przyjść z psem. Stowarzyszenie “M jak Mops”, którego jestem członkiem od kilku lat organizuje tam spotkania łódzkich mopsiarzy czy swoje zebrania. Raz szef kuchni przygotował podobno specjalnie dla mopsików psie ciasteczka. Niestety wówczas nie znałam jeszcze łódzkich mopsiarzy. Moja Pumba bardzo lubi tam chodzić. Może się spotkać z innymi mopsikami, zazwyczaj już pod koniec spotkania jest tak zmęczona, ze zasypia u Pańcia na kolanach 😉

W czwartek o 19.00 rozpoczęła się kolacja degustacyjna nowego menu przekąskowego z gąską w roli głównej. Zaproszeni zostali łódzcy blogerzy i dziennikarze. Było mi bardzo miło, że mogła znaleźć się w tym zacnym gronie. Czekał już na nas przygotowany długi stół z deskami serów (koryciński, kozi i ziołowy) oraz smalcem z gęsi. Oczywiście do wszystkiego podano kilka rodzajów wina. Zatem przy gwarze rozmów i powitań zaczęliśmy degustację. Smalec bardzo mi smakował. Zapomniałam zapytać szefa kuchni, ale wydaje mi się, że był z jabłuszkiem. Znakomite połączenie! Jest na pewno mniej tłusty i ciężki niż standardowy smalec wieprzowy. Podany był z ogórkami kiszonymi, natomiast sery z winogronami, orzechami i oliwkami. Pychotka!

 

 

Następnie zaserwowano nam carpaccio z gęsiej piersi z sosem chrzanowo-żurawinowym oraz roszponką. Nie przepadam za carpaccio w ogóle, ale tutaj gęsina rozpływała się w ustach i dobrze komponowała się z zaproponowanym sosem.

Niemniej jednak dla mnie prawdziwym hitem była tarta z musem z gęsich wątróbek podana z sosem chrzanowym. To danie to rewelacja. Uwielbiam wytrawne tarty, a ta to mistrzostwo świata! Jej kawałek ma być w cenie 8 złotych, czyli niższej niż pozostałe tarty. Rozmiar jest nieco mniejszy, ale zapewniam Was, że nasycicie się tym kawałkiem.

 

 

Sznytki, czyli kanapeczki to również wspaniała propozycja. Porcja będzie składała się z 4 kanapeczek w różnej wybieranej przez klienta konfiguracji: do wyboru będą sznytki z powidłami śliwkowymi i serem, pasztetem z gęsi, pastą z pieczarkami oraz wędliną z gęsiny przygotowaną przez ekipę Zaraz Wracam. Co tu dużo mówić, każda z nich jest dobrze przemyślana i bardzo smaczna.

 

 

Deser poprzedzony został klasyczną pieczoną gruszką z gorgonzolą i rukolą. Gorgonzola nie należy do moich ulubionych serów, ale w zestawieniu z słodką i soczystą gruszką jest rewelacyjna!

 

 

Finałowym daniem było semifreddo. Byłam tak zachwycona jego smakiem, że nawet nie słyszałam już co mówił o jej składzie szef kuchni Michał Andrzejewski. A opowiedział nam o każdym daniu. Dowiedzieliśmy się też, ze niedługo w menu znajdzie się także polędwica wieprzowa w sosie śliwkowym na kaszotto, która została doceniona w konkursie na południu Polski m.in. przez Magdę Gessler. Czekam z niecierpliwością!

 

 

Kolacja zakończyła się po około 2,5 godzinie. Wszyscy wyszliśmy z niej zadowoleni i objedzeni do granic możliwości. Szkoda mi było coś zostawić, więc zjadłam prawie wszystko do ostatniej okruszynki.

Wszystkie przekąski z gąski znajdą się w menu bistro Zaraz Wracam już od poniedziałku. Ich cena będzie oscylować miedzy 5 a 12 złotych. Jak dla mnie jest to bardzo niska cena za te wszystkie przysmaki. Zapraszam więc na przekąskę z gąski z lampką wina w Zaraz wracam tej jesieni i zimy!

Ma koniec chciałam dodać, że na degustację przyszłam razem z Zuzią z bloga MaKaGiGi, której dziękuję za miło spędzony czas!

 

Relacja z 8 Jarmarku Wojewódzkiego w Łodzi

sobota, 3 września, 2011

Dzisiaj odwiedziliśmy z mężem i teściową Łódzki Jarmark Wojewódzki na ulicy Piotrkowskiej. Po raz pierwszy byłam na tej imprezie w ubiegłym roku i bardzo mi się podobało, więc jak tylko usłyszałam, że w tym roku też będzie – od razu zaplanowałam spędzenie tam kilku godzin. Prezentowały się tam licznie gminy i miasta województwa łódzkiego, producenci żywności oraz rękodzielnicy. Mnie oczywiście najbardziej interesowała strona kulinarna jarmarku – dlatego przyszliśmy tam “na głodniaka” w porze obiadowej. Skorzystaliśmy z licznych poczęstunków. Na początek zjedliśmy pajdę wiejskiego chleba ze świeżą gęstą śmietaną i cukrem. Stojąc w kolejce dowiedziałam się, że kiedyś była to bardzo popularna przekąska. Muszę powiedzieć, że bardzo mi smakowała taka kanapka 🙂 Następnie zjedliśmy zalewajkę z Radomska – z ziemniaczkami i wędzonką. Później przyszła pora na danie główne. Zatrzymaliśmy się na “stacji Koluszki” na pierogi.

 

 

To tutaj w 1866 r. została wybudowana pierwsza stacja kolejowa w województwie łódzkim.

Nie mogło zabraknąć więc lokomotywy niczym z wiersza słynnego Łodzianina Juliana Tuwima.

 

 

Na takie chlebowe rzeźby natknęliśmy się jeszcze kilkukrotnie.

 

 

Szczególnie uroczy był ten tort chlebowy z gąskami.

 

 

Wiele było stoisk z obwarzankami i wędlinami z masarni z regionu łódzkiego.

 

 

A także budek z miodem.

 

 

Można było podziwiać wnętrze ula z pracownicami i królową o numerze “18” 🙂

 

 

Dla mnie nie lada atrakcją było stoisko z gminy Maków z dyniami ozdobnymi. Takiej różnorodności barw i kształtów jeszcze nigdy nie widziałam.

 

 

Podłużne, poskręcane, z wypustkami, guzkami, pomarańczowe, żółte, białe, zielone… można było dostać zawrotów głowy…

 

 

Ja oczywiście nie przepuściłam takiej okazji i zakupiłam trzy piękne dynie za 10 PLN 🙂

 

 

Wieruszowskie stoisko wyróżniały pięknie wyrzeźbione arbuzy przez mistrzów carvingu.

 

 

Chciałabym posiadać takie umiejętności.

 

 

Można też było zaopatrzyć się w ziołową lub owocową nalewkę.

 

 

I napić się kwasu chlebowego, którego mój mąż jest zagorzałym miłośnikiem, więc zakupiliśmy całą zgrzewkę i do tego napiliśmy się na miejscu – Jacek wypił dwie duże porcje…

Zakupiłam jeszcze chrzan nadwarciański bez konserwantów i chrzan innej firmy w fajnym stożkowym słoiczku.

Zachwyciły nas dzieła jednej pani spod Tomaszowa Mazowieckiego. Wszystkie z papieru i nici: ptaszki, kawiatki, pawie oka…piękne!!!

 

 

Gdzie indziej były dorodne kwiaty z kolorowej bibuły…

 

 

I tradycyjne łowickie wycinanki.

 

 

Nasz wzrok przyciągnęło też stoisko z ozdobami ze słomy. Teraz patrząc na to zdjęcie żałuję, że nie kupiłam żadnego “warzywka”.

 

 

Jacek wypatrzył jeszcze ciekawą deskę – kopytko!

 

 

Zauważyliśmy też śmieszne tabliczki na drzwi 🙂

 

 

Było gwarno, tłumnie, słonecznie i wesoło! Jutro pogoda ma być równie piękna – zapraszam więc wszystkich z Łodzi i okolic do odwiedzenia jarmarku, który będzie trwał jutro do 18.00! Program znajdziecie TUTAJ.

Na zakończenie relacji pochwalę się jeszcze swoimi zdobyczami 🙂