Posts Tagged ‘mops’

Cynamonowy mops jesienny ;)

czwartek, 3 listopada, 2011

W weekend w końcu wzięłam się za pieczenie obiecanych babci mojego męża cynamonowych ciasteczek. Mój szwagier wyczytał niedawno, że cynamon i inne przyprawy bardzo dobrze wpływają na pracę mózgu. Naukowcy z Tel Awiwu odkryli, że ekstrakt z kory cynamonowca niszczy substancje odpowiadające za zanik neuronów i może być naturalnym lekiem na Alzheimera.

 

 

Aby moje ciasteczka miały jeszcze większą moc, postanowiłam ze skrawków ciasta ulepić cynamonowego mopsika, bo przecież “ten paskudny piesek z czarną mordą” zawsze rozwesela babcię. Pumba była bardzo dzielną modelką 😉

 

 

Bazę przepisu stanowił wpis Ani z portalu nastole.pl. Zwiększyłam dwa razy ilość składników i wprowadziłam kilka modyfikacji.

 

Składniki na 2 blachy:

2 szklanki mąki

2 jajka

1/2 szklanki brązowego cukru

2 łyżki miodu

4 łyżeczki cynamonu

1 łyżeczka imbiru

1 łyżeczka proszku do pieczenia

100 g masła

 

Składniki zagniatamy. Rozwałkowujemy ciasto na grubość około 5 mm i wycinamy pożądane kształty ciasteczek. U mnie były to liście oraz mopsik z serduszkami z okrawków. Pieczemy 12 minut w temperaturze 180° C.

 

 

Ciasteczka okazały się nieco za twarde dla babci, ale moczy je sobie w capuccino i jest OK. Następnym razem nieco zmodyfikuję przepis, aby były kruchutkie (nie dodam miodu np.)

 

 

Przepis dodaję do akcji Karmelitki “Ciasteczka tu i tam”.

Ciasteczka tu i tam!

 

Jeśli chcecie zobaczyć moją mopsiczkę spacerującą po prawdziwych jesiennych liściach zapraszam TUTAJ.

Fasolkowy weekend ;)

niedziela, 7 sierpnia, 2011

Wczoraj byłam na Targowisku Dolna-Ceglana w Łodzi i zrobiłam zapasy owocowo-warzywne na cały tydzień 🙂 Chyba będę tam jeździć z mężem co tydzień, bo jest duży wybór świeżych warzywek i niskie ceny. Mój małżonek pewnie nie podzieli mojego entuzjazmu, bo wczoraj musiał dźwigać około 12 kg 😉

Szczególnie dużo kupiłam fasolki szparagowej, bo teraz w szczycie sezonu jest najtańsza i najsmaczniejsza. Dużą jej część zamrożę. A z pozostałą częścią zaszaleję w tygodniu 😛 Na pewno zrobię sałatkę ziemniaczaną z fasolką!

 

 

Dzisiaj moja mopsia porwała z kuchni jedną fasolkę 🙂

 

 

Na początku musiała przyzwyczaić się do nowego smaku.

 

 

Później długi czas ciamkała ją na dywanie. Moja wege-mopsia, hihi.

 

Kilka słów o sobie

poniedziałek, 1 sierpnia, 2011

Ostatnio otrzymałam wyróżnienie One Lovely Blog Award aż od trzech blogerek:

Bjedrony z Wcinaj To!

Dominiki czyli Domi w kuchni

Bogusi z Od-kuchni

 

Ponieważ już chyba wszyscy byli nominowani nie będę przekazywać wyróżnienia dalej. Napiszę kilka słów o sobie, choć muszę się Wam przyznać, że bardzo nie lubię się wywnętrzniać 🙂

 

1. Tak naprawdę nazywam się Ania. Moje przezwisko “mops” pojawiło się jeszcze długo przed tym, jak w moim domu zamieszkał prawdziwy mopsik. Nazwał mnie tak mój niedoszły jeszcze małżonek, gdy jednego poranka wyglądałam na bardzo zmęczoną… I jakoś tak przyjęło się w całej rodzinie i wśród znajomych 😛

2. Od roku mam prawdziwego żywego mopsa w domu, który również bloguje 😉  Zapraszam serdecznie na bloga mojej mopsiczki Pumby http://pumba.wlodarczyki.net/. Dostałam ją od męża na I rocznicę ślubu 🙂 Kochanie przy okazji przesyłam Ci dzisiaj buziaki, to już 2 latka :*

3. Z zawodu jestem geografem urbanistą. Uwielbiam podróże, te małe i te duże 😉 Najbardziej lubię wyspy na Morzu Śródziemnym. Byłam już na Sycylii i Krecie.

4. Gotowania nauczyłam się obserwując moją mamę i babcię. Gotowałam wraz z nimi już od najmłodszych lat, więc nie wyobrażam sobie domu bez codziennego gotowania 🙂

5. Nie lubię krewetek, placków ziemniaczanych na słodko, mocno przyprawionych dań. Nie jem cukierków. Rzadko piekę ciasta. Zdecydowanie jestem po “wytrawnej” stronie mocy. Moim przysmakiem bez którego nie wytrzymam nawet kilku dni są ogórki kiszone/małosolne.

6. Najlepszym daniem jakie jadłam były grillowane kalmary na tarasie jednej z restauracji na Santorini podczas podróży poślubnej.

7. Nie mam ulubionego mistrza kuchni – inspiracje czerpię z wielu źródeł. Podoba mi się zdecydowanie i silna osobowość Gordona Ramsaya, lubię rodzinnego Jamiego Oliviera czy Billa Grangera, a także bardzo przygodowe nastawienie do życia Anthonego Bourdaina.

 

Nie nominuję żadnych blogów, ale obiecuję już w najbliższym czasie umieścić w prawym pasku mojego bloga blog roll z ulubionymi stronkami 🙂

 

 

Wiosenny obiadek II

piątek, 3 czerwca, 2011

Temperatura na zewnątrz skłania do przebywania na świeżym powietrzu, a co za tym idzie mniej czasu spędzam w kuchni. Ale dziś zrobiłam wyjątek. Kolejny raz miałam ugotować obiadek u teściowej dla 5 osób 🙂 Na ryneczku kupiłam piękne soczyste i słodkie młode marcheweczki. A że dzisiaj piątek – tradycyjny dzień dań z rybki – zakupiłam świeże filety z dorsza 🙂 W tym zestawie nie mogło zabraknąć oczywiście młodych ziemniaczków. Ponieważ takich ziemniaczków nie obieram – lecz tylko oskrobuję nożem lub szczoteczką – nie wyglądają one najlepiej na zdjęciach – ale takie są najzdrowsze, więc tutaj od efektów wizualnych ważniejsze były walory dietetyczne i smakowe.

 

 

Składniki na 5 osób:

3 filety z dorsza

sok z 1 cytryny

sól, pieprz

kilka łyżek mąki

2 jajka

szklanka bułki tartej

4 pęczki młodej marchewki (ok. 1 kg)

1/2 paczki masła

2 łyżki mąki

3 łyżeczki cukru

1 kg ziemniaków

2 łyżeczki soli

koperek do posypania ziemniaków

 

Filety z dorsza myjemy pod bieżącą wodą i skrapiamy sokiem z jednej cytryny. Odstawiamy na około 30 minut.

W tym czasie obieramy marchewki i kroimy w plasterki. Gotujemy przez 30 minut w osolonej wodzie. Pod koniec gotowania zagęszczamy marchewkę mąką i masłem. Masło roztapiamy na patelni, dodajemy do niego 2 łyżki mąki i szybko mieszamy. Ciągle mieszając wlewamy na patelnię po łyżce wazowej wywaru z marchewki. Następnie przelewamy do garnka z marchewką, zagotowujemy i dodajemy 3 łyżeczki cukru. Te zabiegi z masłem i mąką na patelni są niezbędne, aby nie zrobiły nam się kluski z mąki 🙂

Ziemniaki dokładnie oskrobujemy nożem lub szczoteczką. Gotujemy 20 minut.

Rybę posypujemy obficie z każdej strony solą i pieprzem. Panierujemy w mące, jajku i bułce tartej. Smażymy.

 

Pewnie stwierdzicie, że nudzę z tą maślanką, ale tutaj również jest ona niezastąpiona.

Polecam!

A wiecie jaki los spotkał ten piękny bukiet rumianków? Zestawiłam go na chwilę ze stołu, aby zrobić kilka zdjęć i zaraz zjawiła się moja mopsia…

 

I zaczęła go skubać… bo ona jest kwiatożercą totalnym 😛 Przekonajcie się sami. Polecam lekturę wpisu http://pumba.wlodarczyki.net/?p=1720 lub http://pumba.wlodarczyki.net/?p=1659.

 

Wspomnienie Wielkanocy c.d.

środa, 27 kwietnia, 2011

Pogoda w Wielkanoc była tak piękna, że oprócz pasztetów, jaj faszerowanych, żurku i innych wielkanocnych przysmaków, skosztowaliśmy pierwszego w tym roku mięska z grilla. Teściu przyrządził karczek i szaszłyki. Sezon grillowy uważam zatem za rozpoczęty! W tym roku muszę pokombinować z lekkimi potrawami z grilla 🙂 Tymczasem nacieszcie swoje oczy soczystym mięskiem 😛

Moja Pumba miała dietę jajeczną 😉 Święta Wielkiej Nocy są chyba stworzone specjalnie dla tej naszej jajecznej terrorystki 🙂

Za każdym razem, gdy gotuję jajka – dodaję jedno specjalnie dla niej – inaczej i tak musiałabym dogotować, bo Pumba potrafi chodzić za mną dwie godziny, aby dostać swoje jajo 🙂 Zapraszam na relację z wielkanocnych spacerków z Pumbą http://pumba.wlodarczyki.net/?p=1620