Połączenie czekolady z malinami jest nieziemsko dobre. Niedawno zobaczyłam ciasto z malinami w książce Billa Grangera i nie mogłam przestać o nim myśleć… o cieście oczywiście 😛 Chciałam je przygotować na sobotni turniej Ligi Ziemi Łódzkiej organizowany przez ŁKTŁ, ale po zagłębieniu się w przepis stwierdziłam, że lepiej będzie zrobić muffiny wzorowane na tym cieście, bo są wygodniejsze do przewiezienia i zjedzenia 🙂 Ciasto poczeka zatem, aż będą świeże maliny, a ja upiekłam muffiny czekoladowe z wykorzystaniem dżemu malinowego jaki zrobiłam ubiegłego lata. W końcu zdecydowałam się na przepis z bloga Moje wypieki. Dorota użyła w nim 2 szklanek mrożonych malin. Mrożone maliny są dość drogie, polecam zatem dżem, szczególnie jeśli ma się słoik malinek własnego wyrobu.
Składniki na 20 sztuk (z moimi zmianami):
250 g mąki pszennej
2 łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
100 g gorzkiej czekolady
2 jajka
300 ml śmietany 12%
100 g cukru pudru
1/2 szklanki oleju rzepakowego
1 słoik dżemu malinowego (ok. 250 ml)
1. Wymieszać składniki suche: mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną i cukier.
2. W drugim naczyniu rozmącić jajka, następnie wymieszać ze śmietaną i olejem.
3. Połączyć składniki suche i mokre, dodać dżem malinowy oraz posiekaną czekoladę.
4. Formy do muffinek wyłożyć papilotkami i nalać do nich ciasto.
5. Piec ok. 20 minut w temperaturze 200°C. Studzić na kratce.
6. Można zrobić do nich polewę czekoladową lub zrobić czapeczki z bitej śmietany.
Tymi muffinkami rozpoczynam swój udział w akcji “Muffinkowe zimowisko” Domi w kuchni. Niebawem przyjdzie do mnie paczka kolorowych papilotek, jakie zamówiłam z myślą o akcji 🙂
Sprytny pomysł na przechowycenie choć odrobiny owoców do muffinek 🙂
Chętnie sięgnęłabym po jedną, drugą, a potem po następną…
Dziękuję za zgłoszenie przepisu do akcji 🙂
Piękne zdjęcia ,pięknych muffinek !
Beznadziejny pomysl w skladnikach nie Ma mowy o mleku a nagle wymieszac z mlekiem . Co z olejem nie wspomialas w opisie…. Beznadzieja
@Roksana: Dzięki za zwrócenie uwagi, że coś jest nie tak. Chyba będę musiała powtórzyć przepis, bo jest sprzed 3 lat blisko i nie pamiętam jak dokładnie było. Zajrzyj do źródła jakim się kierowałam, które podaję, tamten przepis będzie na pewno ok. Rozumiem, że straciłaś czas, nie mniej jednak jakoś nie przyzwyczaiłam się do takiego “beznadziejnego” tonu wypowiedzi w ciągu tylu lat blogowania, można zwrócić uwagę w inny sposób, zadać pytanie itd. Blogowanie to mnóstwo pracy i czasem tak jak w każdej zdarza się popełnić jakiś błąd.
@Roksana: Odpowiedź jest prosta – zamiast słowa “olejem” napisałam “mlekiem” – już poprawione 😉