Ostatnio w mojej kuchni wykorzystuję same szybkie, proste i sprawdzone receptury. Zwyczajnie nie mam czasu na gotowanie. Ten deser robi się w kilka chwil, wymaga jedynie dłuższego schładzania w lodówce. No chyba, że ktoś lubi ciepły kisiel, to może jeść go od razu. Gdy byłam mała, wolałam go spożywać właśnie w takiej formie. Kisiel zrobiłam także z myślą o mojej dwuletniej latorośli. Na pewno to lepsze rozwiązanie niż kisiel z torebki, który zawiera aromaty i barwniki niekoniecznie naturalne. Co prawda zawiera też dużo cukru, ale zjedzony raz na jakiś czas na pewno Waszym pociechom nie zaszkodzi. Mój synek zjadł porządną porcję. I wcale nie przeszkadzały mu pesteczki. On uwielbia malinki. Po sukcesie tego kisielu, na pewno będę robić ten deser z innych owoców. Mam też w planach zabrać się za różne budynie, w tym warzywne.
Wpis powstał w ramach wspólnego gotowania. “Coś na słodko z malinami” przygotowały także Mirabelka, Pati oraz Ania. Zobaczcie koniecznie, co one wyczarowały z tymi pysznymi owocami lata.
KISIEL MALINOWY
Składniki na 3 porcje:
0,5 kg malin
2 łyżki cukru
1/2 szklanki wody
1 łyżka mąki ziemniaczanej
3 łyżki wody
+ bita śmietana
+ świeże owoce do dekoracji
- Maliny umyć i wrzucić do garnka. Dolać wodę, wsypać cukier, wymieszać. Zagotować i dosłownie chwilkę gotować aż owoce się rozpadną.
- Mąkę ziemniaczaną wymieszać z 3 łyżkami zimnej wody. Wlać do malin i zagotować.
- Wlać ciepły kisiel do pucharków przelanych zimną wodą. Wstawić na kilka godzin do lodówki.
- Podawać porcje udekorowane bitą śmietaną i świeżymi malinami. Ja dodałam jeszcze kilka borówek amerykańskich.
Korzystałam z przepisu z Szalonej Kuchni Eweliny.
Nie lubię kisielu, ale te zdjęcia są tak ładne, że mam niego ochotę 😀
@Ania: Ja też za nim nie przepadam, ale taki domowy to co innego i może te pesteczki zmieniają też odczucia 😉 Inna tekstura zupełnie. Polecam.
taki domowy kisiel jest najlepszy!!!