PRZEPIS AUTORSKI
Pierwszy raz przygotowałam je na Dzień Matki. Było tak smaczne, że postanowiłam spróbować znowu i nieco ulepszyć przepis. Przy pierwszym podejściu korzystałam z mojego sprawdzonego przepisu na szarlotkę ucieraną. Wówczas nie zamieściłam zdjęć ciasta, bo zwyczajnie nie wzięłam aparatu. Teraz wiem, że to zrządzenie losu, aby przygotować ciasto jeszcze raz. Tym razem ciasto prezentowało się znacznie lepiej. Ładnie wyrosło i nie wyciekło z niego już tyle soku, jak za pierwszym razem. Dlaczego? Zrobiłam więcej ciasta, aby spód tak jak w typowej tarcie miał wyższe brzegi i nie wyjmowałam od razu z piekarnika, tylko pozwoliłam mu stopniowo ostygnąć, dzięki czemu nie opadło tak jak ostatnio.
Składniki:
3 szklanki mąki
300 g masła
6 jajek
3 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki śmietany
3 łyżki cukru
3/4 szklanki cukru pudru
szczypta soli
1/2 kg truskawek
2 łyżki bułki tartej
Na stolnicę przesiewamy mąkę, dodajemy proszek do pieczenia, cukier, posiekane masło, 6 żółtek oraz 2 łyżki śmietany i dokładnie wyrabiamy. 3/4 ciasta wkładamy do lodówki na 1 godzinę, pozostałą część zamrażamy. Po godzinie wyjmujemy ciasto z lodówki. Rozwałkowujemy placek większy o 5 cm niż foremka (średnica formy ok. 26 cm). Wykładamy dno wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą formy. Pieczemy w temperaturze 160 stopni przez 20 minut. W tym czasie myjemy truskawki, oddzielamy szypułki i kroimy owoce na połówki. Ubijemy pianę z białek ze szczyptą soli i cukrem pudrem.
Gdy spód będzie już podpieczony, wykładamy na niego truskawki. Pamiętajmy, aby zostawić około 5 cm od brzegu wolne, jest wówczas większa szansa, że ciasto nie będzie ociekać sokiem z truskawek. Na owocach rozsmarowujemy pianę w białek. Na wierzch sypiemy tarte mrożone ciasto. Nie musi ono szczelnie zakrywać piany, nawet lepiej jak będzie go mniej i piana nie jest zbytnio obciążona, aby była puszysta i nie opadła.
Pieczemy 40 minut w temperaturze 160 stopni. Aby ciasto nie opadło, ważne jest aby przestrzegać poniższej procedury 😉 Po wyłączeniu piekarnika zostawiamy w nim jeszcze ciasto na 10 minut. Następnie uchylamy drzwiczki piekarnika na 5 cm i zostawiamy na 5 minut. Następnie opuszczamy drzwiczki i kolejne 5 cm i znów 5 minut czekania itd.
Ciasto możemy wyjąc z pieca po około godzinie. Z formy wyjmujemy je tuż przed podaniem. Wierzch posypujemy cukrem pudrem.
Ponieważ jest wilgotne zdejmujemy jedynie boki formy, spód musi pozostać. Jeśli mamy formę pokrytą teflonem, najlepiej jest je kroić plastikowym nożem lub łopatką.
Częstujcie się proszę!
Ciasto dodaję do akcji shinju Truskawki 2011.
Tags: truskawki
ta pianka i ukrywające się pod nią truskawki są świetne 🙂
Witaj! Dzięki za odwiedzenie mojego bloga. Na pewno będę i tu zaglądała, poznaję coraz to więcej blogujących Łodzian! Świetnie! Mam truskawki, mam wszystko, będzie ciasto!:)
Bardzo apetycznie wygląda to ciacho 🙂
ale pyszne!!! wpraszam sie na kawałeczek:)
Niestety spóźniłaś się 😛 Właśnie zjedliśmy z mężem ostatnie kawałki 🙂 W towarzystwie koktajlu truskawkowego – normalnie truskawkowe szaleństwo na całego!
te zbliżenia działają na ślinianki.. oj działają 😉
Pyszne ciacho:)
Wygląda naprawde smacznie…dla wielbicieli pianki na wierzchu:)
Ale pyszniutko wygląda!
Ciasto prezentuje się naprawdę fantastycznie 🙂 Pzdr Aniado
Ciasto nie tylko się dobrze prezentuje, jest też bardzo smaczne 🙂
Wow! jakie cudne!
bardzo apetycznie wygląda 🙂 teraz będzie mi się śnić po nocach 😉
Nie ma to jak truskaweczki w wypiekach-mniam, jeszcze ta pianka na wierchu – pyszności:)
Kruche i do tego soczyste, mniam! ;-))
Kurcze o najwazniejszej rzeczy Pani zapomniala.. Temperatura podana z termoobiegiem czy bez?
@Monika: w przypadku ciast rzadko kiedy używam termoobiegu. Tutaj jest więc bez.
Wygląda pięknie:) Czy spód powinien wystygnąć, przed nałożeniem truskawek i piany z białek?
@Ewa: Dzięki. Nie, od razu po podpieczeniu spodu nakładamy truskawki i pianę z białek i wstawiamy z powrotem do piekarnika.
Dziękuję za szybką odpowiedź. Dzisiaj spróbuję upiec to przepysznie wyglądające cudo. Proszę trzymać kciuki, bo jestem totalnym beztalenciem jeśli chodzi o ciasta. Każdy mój wypiek ma zakalca:) Dobrze, że rodzinka niezbyt wybredna jest, więc niezależnie od końcowego efektu będzie zadowolona.