Gdy zobaczyłam tę potrawę w książeczce “Potrawy z makaronu” z serii z Kuchennej półeczki od razu postanowiłam ją przyrządzić w ramach dwóch akcji: Viva Italia! i Pasta Ispirando. Po czym zaczęłam szukać informacji na temat pasticcio w internecie… Okazało się, że potrawa ta owszem jest włoska, niemniej jednak korzenie ma greckie. Mam nadzieję jednak, że zakwalifikuje się ona do pierwszej z wymienionych akcji w kategorii primi piatti.
Składniki:
250 g makaronu świderki
2 łyżki oliwy z oliwek
4 łyżki śmietany 30%
liście sałaty
sól
Farsz:
oliwa z oliwek do smażenia
2 czerwone cebule
2 czerwone papryki
4 ząbki czosnku
600 g wołowiny mielonej
400 g pomidorów krojonych z puszki
kieliszek wina białego półwytrawnego
pęczek natki pietruszki
mała puszka anchois
sól, pieprz
Sos:
duże opakowanie jogurtu naturalnego
3 jajka
łyżeczka gałki muszkatołowej
100 g sera żółtego
1. Siekamy drobno cebulę i paprykę. Podsmażamy na oliwie z oliwek.
2. Na drugiej patelni smażymy mięso wołowe na złocisty kolor.
3. Łączymy warzywa z mięsem dodajemy pomidory i podlewamy wszystko winem. Gotujemy przez 15 minut.
4. Dodajemy natkę, anchois, przeciśnięty przez praskę czosnek oraz sól i pieprz. Gotujemy jeszcze 2 minuty.
5. Gotujemy makaron al dente w osolonej wodzie z dodatkiem oliwy. Odcedzony mieszamy ze śmietaną kremówką.
6. Przygotowujemy sos mieszając jogurt naturalny z jajkami i gałką muszkatołową.
7. Naczynie do zapiekania smarujemy oliwą. Rozgrzewamy piekarnik do 180° C.
8. Układamy na dnie naczynia warstwę makaronu, następnie mięsa z dodatkami. Czynność powtarzamy.
9. Wylewamy na wierzch zapiekanki cały sos jogurtowo-jajeczny.
10. Posypujemy wierzch serem żółtym – najlepiej parmezanem.
11. Pieczemy 40 minut bez przykrycia.
12. Podajemy z sałatą.
Danie bardzo smakowało mojemu mężowi. Świetnie nadaje się na lunch do pracy a także na spotkanie ze znajomymi. Jest dość pracochłonne, ale warto poświęcić tę nieco ponad godzinkę na jego przygotowanie!
Przepis dodaję także z przyjemnością do akcji Bogusi “Kuchnie Świata…od-kuchni”
Pyszności! Zjadam połowę! 😉
Oj połowy całego naczynia nie dasz rady…jest mega pożywne 😛
Fantastyczna !! Uwielbiam takie zapiekanki.
uwielbiam zapiekanki, na pewno wypróbuję twoją 🙂
Oj kochana potrafisz doprowadzić człeka do wielkiego ślinotoku .Uwielbiam takie zapiekanki .Można się wprosić chociaż na małą porcyjkę ???
Ależ pyszności!!! Tylko jak dla mnie bez anchois.
Też bardzo lubię zapiekanki z mięsem mielonym. Tylko dla mnie bez anchois i wina. 🙂
Bardzo lubię takie zapiekanki makaronowe, chętnie wypróbuję Twój przepis, ale bez anchois, bo nie lubię :))
W oryginalnym przepisie była dwa razy większa porcja anchois. Myślę, że takiej ilości też bym nie zniosła. Ale jedna mała puszka anchois nadała potrawie bardzo przyjemnego smaku.
P.s. Buuu…mam nadzieję, że przepis zostanie zaakceptowany przez organizatora akcji Viva Italia! Chciałam być szczera i fair i umieściłam info, że potrawa jest powszechna we Włoszech, choć ma podobno greckie korzenie…pewnie o to chodzi…Mam nadzieję, że organizatorzy akcji wezmą też pod uwagę fakt, ile pracy włożyłam z jej przygotowanie i że powstała specjalnie z tej okazji…
Uwielbiam takie makaronowe Szaleństwa 😉
http://www.przysmakiewy.pl
Dziękuję za kolejny ciekawy przepis w akcji 🙂 ps. Mopsiku zapraszam do mnie po małą blogową niespodziankę!
Chyba byłam zbyt niecierpliwa, bo jeszcze tego samego dnia przepis został dodany do akcji… Myślę, że kiedyś powtórzę to danie!