Kochani! Kolejnym wyzwaniem w ramach wspólnego gotowania było dowolne danie z wykorzystaniem botwinki. Zupę już Wam pokazywałam, tartę także, więc przyszła pora na coś zupełnie nowego. Na przepis ten trafiłam przeglądając dodatki do Gazety Wyborczej zbierane kiedyś przez moją mamę – już nie raz coś z nich przygotowywałam 🙂 W Spotkaniu z jaroszami z z 17.08.2006 znalazłam pierogi z botwinką. A że w tym roku miałam doskonalić się w sztuce przygotowywania pierogów i innych klusek, od razu ten przepis przypadł mi do gustu. Tak się składa, że akurat miała mnie odwiedzić moja znajoma blogerka kulinarna Qualietta prowadząca blog Skarbnica Smaków. Wiem, że ona robi świetne pierogi i ma w tym temacie dużo większe doświadczenie i wprawę. Ale nie myślcie, że zrobiła wszystko za mnie. Nie, nie. To było prawdziwe wspólne gotowanie. Ja zrobiłam farsz, a ona trzymała pieczę nad ciastem. Dowiedziałam się, że woda dolewana do ciasta musi być bardzo ciepła, a wręcz gorąca. Wtedy lepiej aktywuje się gluten. Wyrabiać ciasto trzeba energicznie, aby dostało jak najwięcej powietrza. Wtedy jest bardziej elastyczne. Niestety ja z moimi malutkimi dziecięcymi rączkami chyba nigdy nie będę mistrzynią w robieniu ciasta pierogowego. Moje ręce nie dają ciastu tyle ciepła, ile powinno otrzymać. Ale przy odrobinie większym wysiłku może w końcu mi się uda. Resztę trików Qualietty na dobrze przygotowane ciasto pierogowe i dobre pierogi, podam Wam już w przepisie.
Dania z botwinki zobaczcie proszę nie tylko u Qualietty, ale także u Panny Malwinny z Filozofii Smaku oraz Peli – Zapiski kuchenne Peli. Ciekawa jestem, co one przygotowały.
PIEROGI Z BOTWINKĄ I BRYNDZĄ
Składniki na ok. 50 pierogów:
Ciasto:
40 dag mąki
1 jajko
sól
gorąca woda
kilka łyżek oleju/oliwy
Farsz:
50 dag botwinki (u nas 2 duże pęczki) bez buraków (same liście)
240 g bryndzy
szczypior (z 2-3 dymek) – w przepisie oryginalnie ½ pęczka szczypiorku
sól, pieprz (w przepisie jest podane, ze może być też papryka zamiast pieprzu)
+ sól i olej do gotowania pierogów
+ rozpuszczone masło jako okrasa
1. Zrobić farsz: botwinkę dokładnie umyć, otrząsnąć i przełożyć do miski. Sparzyć wrzątkiem , odcisnąć z wody, dość drobno posiekać i wymieszać z rozgniecioną widelcem bryndzą oraz szczypiorem. Ja parzyłam botwinkę przez kilka minut. Przy jej krojeniu, należy pamiętać, aby posiekać drobno także liście, albowiem wówczas farsz jest jednorodny i nic się w nim nie ciągnie, co mogłoby utrudniać nakładanie farszu do pierogów. Farsz przyprawić do smaku solą i pieprzem (lub papryką). Farsz najlepiej na tym etapie wstawić do lodówki, aby miał zwartą konsystencję. Szczypior z dymki na pewno będzie wyraźniejszy w smaku niż cienki szczypiorek.
2. Zagnieść mąkę z jajkiem i taką ilością gorącej wody, aby powstało elastyczne ciasto. Qualietta dodała pod koniec wyrabiania kilka łyżek oleju. Dzięki temu było bardziej plastyczne. Po zagnieceniu ciasta, najlepiej jest je odłożyć poporcjowane (u nas na 4) na deskę wysypaną mąką i przykryć wilgotną ściereczką. Zapobiegnie to wysuszeniu ciasta.
3. Rozwałkowywać części ciasta bardzo cienko (na ok. 2 mm) na wysypanej mąką powierzchni. Wycinać kółka za pomocą szklanki lub wykrawaczki do deserów (ta druga metalowa bardziej się sprawdza moim zdaniem). Na każdym kołku z ciasta układać porcję farszu (ok. 1 czubata łyżeczka), sklejać brzegi. Jeśli lepimy pierogi sami i trwa to trochę dłużej najlepiej też jest układać je na desce oprószonej mąką i przykrywać wilgotną ściereczką, aby nie obsychały i nie pękały podczas gotowania.
4. Gotować porcjami w osolonej wodzie z dodatkiem oliwy/oleju. Gotować ok. 2-3 minuty od chwili wypłynięcia na wierzch. Wyjmować łyżką cedzakową, dobrze odsączać z wody i od razu podawać. Bardzo dobrze smakują z masełkiem.
5. Jeśli chcemy zostawić sobie porcję pierogów na następny dzień, to po pierwsze gotujemy je nieco krócej. Następnie dobrze odsączone z wody wykładamy na talerz, czekamy aż ostygną i przekładamy na drugi talerz przewracając na drugą stronę. Gdy ta druga strona nieco “przeschnie” pierogi smarujemy rozpuszczonym masełkiem i wkładamy do pojemnika do przechowywania żywności. Przygotowane w ten sposób na pewno nie będą sklejone. Na drugi dzień polecam pierogi odsmażyć na patelni.
Zaznaczyć muszę, że przygotowanie pierogów w warunkach mojej skromnej warszawskiej kawalerki było nie lada wyzwaniem. Mało miejsca, niewspółpracujący wałek itd. Myślę, że bez Qualietty nie dałabym rady. Dziękuję jej za tą lekcję i zgłaszam się po następne 😉