Archive for the ‘Dania główne’ Category

Żeberka jarmarczne

środa, 28 lipca, 2010

Większość czasu w ubiegłym tygodniu spędziłam na działce u moich rodziców w Nowosolnej. Moja mama najwyraźniej zainspirowana moim blogiem, przywiozła ze sobą teczkę z wycinkami z czasopism z przepisami, które zbierała bez mała 25 lat. Przewertowałyśmy wszystkie i wybrałam kilkanaście, które chciałabym przyrządzić. Wśród nich znalazł się przepis na żeberka jarmarczne duszone. Znajdował się na pożółkłej kartce ze zdzieranego kalendarza z 1988 roku! Jest to potrawa regionu mazowieckiego, a zatem dobrze się składa, bo jestem w Warszawie, czyli na Mazowszu 😉

Składniki na 4 osoby:

90 dag żeberek wieprzowych

5 dag mąki

oliwa z wytłoczyn z oliwek/olej

2 cebule

6 średnich ogórków kiszonych

majeranek, pieprz

Żeberka należy podzielić na porcje, posolić, obtoczyć w mące i obrumienić na tłuszczu. Ja używam zawsze do smażenia oliwy z wytłoczyn z oliwek, ale można korzystać z innych olejów roślinnych. Po usmażeniu, przełożyć mięso do garnka, zalać wodą (tak, aby zakrywała całe żeberka) i dusić. Po upływie 40 minut dodać pokrojoną w kostkę cebulę, po 10 minutach pokrojone w kostkę ogórki (obrane uprzednio ze skórki), łyżkę majeranku, trochę pieprzu mielonego. Po 10 minutach danie jest gotowe. Żeberka najlepiej komponują się z ziemniakami i jakąś chrupiącą surówką np. z kapusty pekińskiej lub sałaty.

Do przepisu najlepiej użyć ogórków kiszonych własnej roboty. Jak je przyrządzić pisałam na blogu 18 lipca https://www.mopswkuchni.net/?p=71

Leczo po mopsowemu

wtorek, 20 lipca, 2010

PRZEPIS AUTORSKI

Leczo było pierwszą potrawą jaką nauczyłam się przygotowywać. Myślę, że gdyby pozwolono mi urzędować w kuchni, to już w wieku 7 lat mogłam samodzielnie je przygotować. Kto mnie nauczył? Moja kochana babcia Danusia. Pamiętam jak przyrządzałyśmy je razem podczas pobytu na letnisku w Stróży koło Wiśniowej Góry pod Łodzią. Nieodzownym składnikiem tego lecza była cukinia. Babcia przygotowywała mnóstwo słoików z leczem na zimę. Układała w weckach warstwy papryki, cukinii i pomidorów. Wszystkie warzywa pochodziły z działki ś.p. dziadka Miecia, który prowadził tam istną plantację. W sezonie zaopatrywał całą rodzinkę w świeże warzywa i owoce. Tyle wspomnień…To dzięki dziadkowi stałam się miłośniczką ogórków kiszonych. Takich ogórków, jakie on kisił, nie robi nikt.

Składniki na 4 porcje lecza mopsowego:

duża cukinia lub dwie mniejsze

3 papryki

5 pomidorów

2 cebule

laska kiełbasy

20 dkg boczku parzonego

łyżka koncentratu pomidorowego

pieprz mielony kolorowy

pół łyżeczki chili

ząbek czosnku


Kroimy w kostkę wszystkie składniki. Najpierw dusimy przez 20 minut paprykę (ja używam czerwonej papryki, ale można użyć różnokolorowej). W międzyczasie podsmażamy na patelni boczek i kiełbasę. Do garnka z papryką dorzucamy cukinię i podsmażony boczek i kiełbasę, po 15 minutach dorzucamy cebulę. Dodajemy przyprawy, koncentrat pomidorowy. Potrawa nie wymaga dodatku soli, albowiem sam boczek i kiełbasa nadają już jej lekko słony smak. Na samym końcu wrzucamy pomidory, gotujemy 2 minuty i danie jest gotowe.

Świderki z tuńczykiem

wtorek, 13 lipca, 2010

Coś dla miłośników makaronu, do których zalicza się też mój mąż :*

Składniki na dwie porcje:

250 g kolorowych świderków

250 g brokułów

puszka tuńczyka w sosie własnym

1 duża cebula

szczypior

małe opakowanie śmietany 12%

2 łyżki masła

pieprz, sól

łyżka oliwy z oliwek


Szykujemy 3 garnki: na makaron, na brokuły i mały na sos. Odsączamy tuńczyka z zalewy, kroimy cebulę i szczypiorek. Gotujemy makaron al dente w osolonej wodzie z dodatkiem łyżki oliwy. Brokuły gotujemy ok. 10 minut. W najmniejszym garnku roztapiamy masło, szklimy pod przykryciem cebulę, dodajemy tuńczyka, śmietanę i gotujemy ciągle mieszając przez 2 minuty.

Zdejmujemy wszystko z ognia. Do odcedzonego makaronu dodajemy brokuły, wlewamy sos i mieszamy. Następnie wykładamy na talerze i posypujemy szczypiorem. Danie to jest bardzo pożywne i przygotowuje się je w jedyne 20 minut, czyli danie dla zabieganych. Dla porównania – wczorajsza botwinka i kotlety z karczku wymagają około 2 h pracy.

Smacznego!

Botwinka i kotlety z karczku

poniedziałek, 12 lipca, 2010

Ech, długo by opisywać dlaczego aż tyle czasu minęło od pierwszego wpisu. Nie jest to blog o mnie, ale o gotowaniu więc nie będę wchodzić w nudne i pokrętne szczegóły. Dostałam już nawet komentarz od niezadowolonego i słusznie zniecierpliwionego czytelnika. Od dziś zabieram się do pracy w kuchni na dobre. Troszkę się zmieniło w moim życiu, za miesiąc zaczynamy z mężem przeprowadzkę do rodzinnej Łodzi. Remont trwa… Tymczasem gotuję w Warszawie.

Na pierwszy ogień pójdzie dziś tradycyjny polski obiadek w porze wiosenno-letniej, na I danie botwinka, na II – ziemniaczki, kotlety z karczku wieprzowego (aby były zdrowiej bez panierki) i mizeria. Zestaw niezbyt dietetyczny, ale pyszny.

Do botwinki potrzebujemy:

Porcję rosołową/skrzydełka

Pęczek botwinki

Włoszczyznę

Śmietanę 10% lub jogurt naturalny

Koperek

Natka pietruszki

Przyprawy: pieprz w ziarnach, liście laurowe, ziele angielskie, sól

Pół cytryny

Potrzebne będą dwa garnki: w jednym 3 – litrowym przygotujemy bulion drobiowy na porcji rosołowej lub skrzydełkach, a w drugim (mniejszym) ugotujemy botwinkę. Przygotowanie bulionu: zalewamy wodą 5 skrzydełek lub porcję rosołową, oczywiście po obraniu ze skóry i usunięciu kupra 🙂 Mój mąż woli nie widzieć jak wykonuję takie czynności jak choćby krojenie mięsa, a o usuwaniu wnętrzności nawet nie chce słyszeć, hihi 😉 Czekamy aż woda z mięsem się zagotuje, szumujemy, wrzucamy włoszczyznę i przyprawy: ok. 12 ziaren pieprzu, 2 ziela angielskie, 2 liście laurowe, łyżeczkę soli. Po godzinie bulion gotowy. Przecedzamy go przez sito do innego garnka. Jak ktoś jest amatorem tradycyjnej sałatki warzywnej, warzywa z naszego bulionu będą jak znalazł (ja osobiście jem sałatkę w porze jesienno-zimowej, na ciepłe dni jest trochę za ciężka). W międzyczasie możemy już zająć się botwinką. Najlepiej, aby buraki w botwince były o średnicy co najmniej 3 cm, jeśli botwinka jest bardzo młoda należy dokupić ok. 6 średniej wielkości buraków. Dlaczego? Ano po to, aby nasza botwinka miała piękny czerwony kolor. Raz zrobiłam zupę z bardzo młodej botwinki i miała kolor zgniłozielony… 😉 Botwinkę myjemy, kroimy oddzielnie części korzeniowe, łodygi i liście. Najpierw wrzucamy do gotowania pokrojone w paski/kostkę buraki, po 40 minutach pokrojone drobno łodygi, na około 10 minut przed końcem gotowania wrzucamy liście – całość gotuje się mniej więcej tyle samo co bulion, czyli około 1 godziny. Po ugotowaniu wlewamy do przecedzonego rosołu, wciskamy sok z połowy cytryny, gotujemy, doprawiamy całość śmietaną i podajemy. Aby śmietana się nie zważyła wlewamy ją do litrowego garnuszka, dosypujemy pół łyżeczki soli, szybko mieszamy dolewając chochlą po troszku wrzącej zupy, wlewamy do zupy. Zupę podajemy pokrojonym na ćwiartki jajkiem, posypaną obficie koperkiem i natką pietruszki. Zupa wystarcza dla około 8 osób. Jeśli ją odgrzewacie pamiętajcie koniecznie o tym, że nie można jej ponownie gotować, bo straci kolor, wystarczy trochę podgrzać, można także jeść ją na zimno, jako chłodnik.

Drugie danie jest proste, zatem nie będę się rozpisywać. Kotlety z karczku należy co najmniej 2h wcześniej ubić tłuczkiem, przyprawić przyprawą do karczku (nie jestem zwolenniczką gotowych mieszanek przypraw, ale tutaj można zrobić wyjątek), skropić cytryną, oliwą z oliwek i czerwonym octem winnym i odstawić do lodówki na 1,5 h (można to zrobić dzień wcześniej). Mizerię przygotowujemy w sposób tradycyjny, a zarazem najprostszy. Kroimy ogórki, solimy, odstawiamy na ok. 0,5 h, odsączamy wodę, przyprawiamy pieprzem, łyżeczką cukru i zalewamy chudą śmietaną lub jogurtem. Ziemniaczki muszą być koniecznie młode, najlepiej ugotowane w mundurkach.

Smacznego!