W miniony weekend pierwszy raz w życiu wyszło mi ciasto drożdżowe – dosłownie wyszło – bo wyszło z formy i szybko zniknęło w brzuchach gości. Na działce moich rodziców było małe spotkanie rodzinne 🙂 Obchodziliśmy zaległe okazje mojej cioci, moje urodziny i Jacka imieniny.
Zawsze jakoś bałam się ciasta drożdżowego – teraz już wiem, że wymaga ono po prostu dużo cierpliwości i “ciepłej” atmosfery 😉 A że w sobotę był chyba największy upał tego lata – temperatura była odpowiednia 🙂
Ostatnio otrzymałam od mojej babci kilka książek kucharskich. Była wśród nich m.in. pozycja “Ciasta, ciastka, ciasteczka. Wypiek domowy” z 1962 r. autorstwa Jana Czernikowskiego. Nie skorzystałam z przepisu z tej książki, niemniej jednak wykorzystałam kilka cennych rad dotyczących ciasta drożdżowego:
– “mąka używana do wypieku powinna być sucha i dobrego gatunku” – użyłam krupczatki
– “przy wyrabianiu ciasta drożdżowego wszystkie jego składniki jak również pomieszczenie, w którym przyrządza się ciasto, powinny mieć temperaturę od 20 do 25° C (…) w tej temperaturze drożdże najszybciej się rozmnażają, wskutek czego najlepiej spulchniają ciasto” – u mnie w kuchni było tego wieczoru akurat 25° C
– “przy zbyt dużej ilości cukru ciasto nie będzie rosło, choćby dodało się większą ilość drożdży, ponieważ drożdże w nadmiarze cukru nie mogą się rozwijąc…”
– “do przygotowania rozczynu bierze się całą ilość drożdży (…) kruszy się je drobno, posypuje łyżeczką cukru i zalewa ciepłym mlekiem (ogrzanym do temperatury 26 – 30° C). Do tego dodaje się przesianą i ogrzaną do temperatury. 20° C mąkę i za pomocą łyżki miesza się na masę o gęstości kwaśnej śmietany…” – tutaj akurat popełniłam błąd, bo zamiast odmierzyć 6 łyżek mleka, wlałam całe 1,5 szklanki do drożdży z cukrem, pobiegłam do sklepu po kolejne opakowanie drożdży – a tu po powrocie okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, bo zaczyn prawie, że wyszedł z miski…
Sam przepis pochodzi z książki Ewy Aszkiewicz “Domowe wypieki” – drożdżowe ciasto z owocami s. 19.
Ponieważ nie byłam pewna na jaką blachę jest to ciasto, zrobiłam całość z podwójnej ilości składników.
Składniki:
1,5 szklanki mleka
10 dag drożdży
4 szklanki mąki krupczatki (dodałam finalnie jeszcze jedną)
2 szklanki cukru pudru
mała śmietana 18%
8 żółtek
1/2 łyżeczki soli
kostka masła
sok z 2 cytryn
200 g jagód (lub innych owoców sezonowych – wiśni, czereśni, porzeczek itd.)
tłuszcz do wysmarowania formy
bułka tarta
Wszystkie składniki wyjmujemy z lodówki na około 3 godziny przed planowanym pieczeniem. Tuż przed robienie ciasta podgrzewamy mleko do temperatury ok. 30° C. Robimy zaczyn z drożdży. Mieszamy je dwiema łyżeczkami cukru pudru, 2 łyżkami mąki i 6 łyżkami ciepłego mleka. Zostawiamy na 20 minut do wyrośnięcia. Jeśli zaczyn zwiększył swoją objętość dwukrotnie możemy zacząć robić ciasto. Do przesianej mąki dodajemy cukier, rozprowadzone w śmietanie żółtka i sól. Składniki wyrabiamy ręcznie, następnie dodajemy zaczyn i roztopione letnie masło. Mieszamy mikserem. Na końcu dolewamy sok z cytryn i znów mieszamy. Dobrze wyrobione ciasto (będzie miało półpłynną konsystencję) przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia. Przygotowujemy formę – smarujemy ją zimnym masłem i posypujemy niewielką ilości bułki tartej. Gdy ciasto jest już wyrośnięte przekładamy je do formy i znów odstawiamy do wyrośnięcia na około 20 minut. W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 180° C. Tuż przed włożeniem do piekarnika posypujemy wierzch jagodami. Owoców nie może być zbyt dużo, bo uniemożliwią dalsze wyrastanie ciasta. Ja nieco przesadziłam z ilością i środek nieco opadł. Pieczemy ok. 40 minut. Nie wyjmujemy od razu z piekarnika, lecz stopniowo, aby ciasto na skutek “szoku termicznego” gwałtownie nie opadło.
Można je polukrować. Lukier sporządzamy z soku z 1 cytryny i 1/2 szklanki cukru pudru. Rozsmarowujemy go silikonowym pędzelkiem na wierzchu jeszcze ciepłego ciasta.
Ciasto idealnie smakuje z kakao lub herbatą 🙂