Przepis na botwinkę był jednym z pierwszych, jakie zamieściłam na moim blogu. Robię ją co roku kilka razy w okresie wiosenno-letnim. Poprzedni przepis połączony był z przepisem na kotlety z karczku – a zasługuje ona na oddzielny wpis, bo to jedna z moich ulubionych zup. Przepis jest niemniej jednak bardzo zbliżony do tego z 2010 roku.
Składniki:
porcja rosołowa/skrzydełka z kurczaka
pęczek botwinki
włoszczyzna
śmietana 10% lub jogurt naturalny
pęczek koperek
przyprawy: pieprz w ziarnach, liście laurowe, ziele angielskie, sól
2 łyżki koncentratu barszczu czerwonego w butelce
+8 jajek
+8 ziemniaków
Potrzebne będą dwa garnki: w jednym 3 – litrowym przygotujemy bulion drobiowy na porcji rosołowej lub skrzydełkach, a w drugim (mniejszym) ugotujemy botwinkę. Przygotowanie bulionu: zalewamy wodą 5 skrzydełek lub porcję rosołową. Czekamy aż woda z mięsem się zagotuje, szumujemy, wrzucamy włoszczyznę i przyprawy: ok. 12 ziaren pieprzu, 2 ziela angielskie, 2 liście laurowe, łyżeczkę soli. Po godzinie bulion jest gotowy. Przecedzamy go przez sito do innego garnka.
W międzyczasie możemy zająć się botwinką. Dokładnie ją myjemy, kroimy oddzielnie części korzeniowe i łodygi oraz liście. Najpierw wrzucamy do gotowania pokrojone w paski/kostkę buraki i łodygi, po 20 minutach pokrojone drobno liście. Po 10 minutach wlewamy do przecedzonego rosołu, dolewamy dwie łyżki koncentratu barszczu czerwonego, dodajemy posiekany koperek, doprawiamy całość śmietaną, zagotowujemy i podajemy.
Jeżeli mamy wcześniej przygotowany bulion, przygotowanie tej zupy nie zajmie nam więcej niż 40 minut. Ja nie używam w mojej kuchni gotowych kostek rosołowych czy bulionetek, zawsze sama przygotowuję bulion i często mam mały zapas w zamrażarce 🙂
Aby śmietana się nie zważyła wlewamy ją do litrowego garnuszka, dosypujemy pół łyżeczki soli, szybko mieszamy dolewając chochlą po troszku wrzącej zupy, wlewamy do zupy. Zupę podajemy z pokrojonym na ćwiartki jajkiem i ugotowanymi wcześniej ziemniakami.
Porcji wystarczy dla około 8 osób. Jeśli ją odgrzewacie pamiętajcie koniecznie o tym, że nie można jej ponownie gotować, bo straci kolor, wystarczy trochę podgrzać, można także jeść ją na zimno, jako chłodnik.
Jutro zapraszam na lekkie spaghetti.