Jak wiecie w ostatni weekend kupiłam masę fasolki. Większość z niej zamroziłam. Troszkę zjedliśmy z mężem ugotowanej na parze. Zrobiłam też sałatkę z jej udziałem. Przepis znalazłam w najnowszym sierpniowym wydaniu czasopisma Sól i Pieprz. Zastąpiłam w nim dymkę – szczypiorkiem i czerwoną cebulą. Nie miałam też świeżego tymianku – użyłam suszonego.
Składniki mojej wersji sałatki:
500 g małych ziemniaków
300 g zielonej fasolki szparagowej
1 pomarańcza
1 czerwona cebula
1/2 pęczka szczypiorku
2 łyżki oliwy
1 łyżka octu z białego wina
1 łyżeczka suszonego tymianku
1/2 szklanki słonecznika
Ziemniaki myjemy i gotujemy 25 minut w mundurkach w osolonej wodzie. Po ostudzeniu obieramy i kroimy w ćwiartki. Fasolkę płuczemy pod bieżącą woda, obcinamy końce i gotujemy przez 8 minut w lekko osolonej wodzie. Wrzucamy na wrzątek i nie zakrywamy, aby nie straciła koloru. Po odcedzeniu hartujemy zimną wodą – w ten sposób będzie jeszcze bardziej chrupiąca. Kroimy w 3 cm kawałki. Cebulę i szczypiorek drobno siekamy. Składniki przekładamy do salaterki.
Przygotowujemy sos. Parzymy pomarańczę, osuszamy i ścieramy nieco skórki. Następnie przekrawamy owoc na pół i wyciskamy sok. Mieszamy sok z pomarańczy z oliwą i octem oraz przyprawami (tymianek, sól, pieprz, skórka pomarańczowa). Dolewamy do sałatki i delikatnie mieszamy.
Słonecznik prażymy na patelni teflonowej i posypujemy nim wierzch sałatki.
Moje rady i spostrzeżenia:
1. Następnym razem nie dodam skórki pomarańczowej, bo sam sok nadaje sałatce już wystarczająco cytrusowy aromat.
2. Gotując warzywa wrzucajcie je zawsze do wrzątku, wówczas straty witamin będą mniejsze.
3. Fasolki nie przykrywajcie pokrywką podczas gotowania, aby nie straciła intensywnie zielonego koloru.